Pain brié - normandzki chlebek w wersji orkiszowej z oliwkami
vote now
Przepis oryginalnie normandzki, uwieczniony przez Rachel Khoo w "Małej paryskiej kuchni", umieszczony na blogu Moniki. Z oliwkami i z rozmarynem (który zastąpiłam ziołami prowansalskimi, gdyż nie lubię rozmarynu). U mnie z jasnej mąki orkiszowej. Chlebek pyszny, ale jak dla nas zdecydowanie za mały, powinnam zrobić co najmniej 3 takie chlebki:-). Ale to następnym razem, teraz proporcje podaję na jeden mały bocheneczek, wystarczający, aby zaostrzyć apetyt...
Pain brié czyli normandzki chlebek
Zaczyn:
1 łyżeczka drożdży instant
130 g wody (dodałam jeszcze odrobinę, gdyż ciasto było za twarde
200 g mąki (u mnie orkiszowej typ 700)
2 szczypty soli
Drożdże wymieszać z mąką. Dodać wodę, sól i zagnieść gładkie i elastyczne ciasto. Umieścić je w misce i owinąć szczelnie folią. Pozostawić do wyrośnięcia na godzinę, a następnie włożyć do lodówki na całą noc.
1 łyżeczka drożdży instant
130 g wody (dodałam jeszcze odrobinę, gdyż ciasto było za twarde
200 g mąki (u mnie orkiszowej typ 700)
2 szczypty soli
Drożdże wymieszać z mąką. Dodać wodę, sól i zagnieść gładkie i elastyczne ciasto. Umieścić je w misce i owinąć szczelnie folią. Pozostawić do wyrośnięcia na godzinę, a następnie włożyć do lodówki na całą noc.
Ciasto właściwe:
cały zaczyn
0,5 łyżeczki drożdży instant
4 łyżki letniej wody
85 g mąki (ponownie orkiszowa typ 700)
szczypta soli
kawałek masła (u mnie 2 łyżki oliwy z oliwek)
Drożdże wymieszać z wodą, mąkę z solą. Do mąki dodać zaczyn, oliwę, wodę. Zagniatać ciasto przez kilkanaście minut aż stanie się gładkie. Przykryć wilgotną ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 30 minut (moje rosło prawie godzinę, ale było z mąki orkiszowej). W tym czasie przygotować nadzienie:
50 g zielonych oliwek
50 g czarnych oliwek (u mnie całość to zielone oliwki)
1 łyżeczka posiekanego rozmarynu (zastąpiłam ziołami prowansalskimi)
20 ml oliwy
Oliwki i zioła posiekać i wymieszać z oliwą. Wyrośnięte ciasto rozwałkować na prostokąt wielkości kartki papieru A4. Wysypać farsz i równomiernie rozprowadzić go na powierzchni ciasta. Następnie zwinąć ciasto w roladę i ułożyć złączeniem do dołu. Naciąć ciasto głęboko, aby odsłonić oliwki (u mnie akurat niespecjalnie ten manewr udał się:-)). Pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na godzinę lub do momentu, kiedy ciasto podwoi objętość. Piekarnik nagrzać do 240 st. C, na spód wylać szklankę wody. Wsadzić ciasto do naparowanego piekarnika i piec przez 10 minut, następnie obniżyć temperaturę do 210 st. C i piec jeszcze 20–25 minut. Następnie wystudzić. A najbardziej smakuje, zanim wystygnie:-). Następnym razem pokombinuję z innymi dodatkami, na pierwszy ogień pójdą na pewno pieczarki i duszona cebula... A może pomidory?...
Chleb dołączam do comiesięcznej akcji "Na zakwasie i na drożdżach", która we wrześniu organizowana jest przez Akacjowy blog. 0,5 łyżeczki drożdży instant
4 łyżki letniej wody
85 g mąki (ponownie orkiszowa typ 700)
szczypta soli
kawałek masła (u mnie 2 łyżki oliwy z oliwek)
Drożdże wymieszać z wodą, mąkę z solą. Do mąki dodać zaczyn, oliwę, wodę. Zagniatać ciasto przez kilkanaście minut aż stanie się gładkie. Przykryć wilgotną ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 30 minut (moje rosło prawie godzinę, ale było z mąki orkiszowej). W tym czasie przygotować nadzienie:
50 g zielonych oliwek
50 g czarnych oliwek (u mnie całość to zielone oliwki)
1 łyżeczka posiekanego rozmarynu (zastąpiłam ziołami prowansalskimi)
20 ml oliwy
Oliwki i zioła posiekać i wymieszać z oliwą. Wyrośnięte ciasto rozwałkować na prostokąt wielkości kartki papieru A4. Wysypać farsz i równomiernie rozprowadzić go na powierzchni ciasta. Następnie zwinąć ciasto w roladę i ułożyć złączeniem do dołu. Naciąć ciasto głęboko, aby odsłonić oliwki (u mnie akurat niespecjalnie ten manewr udał się:-)). Pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na godzinę lub do momentu, kiedy ciasto podwoi objętość. Piekarnik nagrzać do 240 st. C, na spód wylać szklankę wody. Wsadzić ciasto do naparowanego piekarnika i piec przez 10 minut, następnie obniżyć temperaturę do 210 st. C i piec jeszcze 20–25 minut. Następnie wystudzić. A najbardziej smakuje, zanim wystygnie:-). Następnym razem pokombinuję z innymi dodatkami, na pierwszy ogień pójdą na pewno pieczarki i duszona cebula... A może pomidory?...
W poszukiwaniu SlowLife
Komentarze
Oceń ten przepis:
Brak komentarzy!